No i stało się. Jestem jedną z tych mam, które nie potrafią przestać zachwycać się własnym dzieckiem. Ciągle mogłabym rozmawiać o Helence, opowiadać co zrobiła, jak się śmiała, jak spała, jak płakała, jak się bawiła, jak się skasztaniła ... i tak bez końca ... neverending story ... Niesamowite ile można powiedzieć o jednym ząbku, jak rozczula widok malucha siedzącego na otwartej klapie zmywarki:-) albo jak bardzo boli każdy guz nabity na czółku mojego ciekawskiego szkraba. A przyjemność z prowadzenia dialogu sylabowego i interpretowanie każdego spojrzenia, miny i uśmiechu - bezmierna! No i te tańce, czyli arytmiczne przykucanie w przygarbionej pozycji na szeroko rozstawionych nóżkach .... hahahahaha - uwielbiam!
Jednak najbardziej chyba rozczula mnie śliczność mojej córeczki, ten jeden malutki loczek zwijający się nad uszkiem i te oczka bystre niebieskie, i usteczka doskonałe, uśmiech powalający i policzulki pulchniutkie ... achom i ochom końca brak ... Przyznaję się, zwariowałam.
Jest takie świetne chińskie powiedzenie: "na świecie jest tylko jedno najpiękniejsze dziecko, i każda mama je ma". Ja mam!
A na dowód parę fotek zrobionych w upalnym październiku 2011. Lato w jesień, jesień w lecie, dziwnie tu się wszystko plecie ...
Jednak najbardziej chyba rozczula mnie śliczność mojej córeczki, ten jeden malutki loczek zwijający się nad uszkiem i te oczka bystre niebieskie, i usteczka doskonałe, uśmiech powalający i policzulki pulchniutkie ... achom i ochom końca brak ... Przyznaję się, zwariowałam.
Jest takie świetne chińskie powiedzenie: "na świecie jest tylko jedno najpiękniejsze dziecko, i każda mama je ma". Ja mam!
A na dowód parę fotek zrobionych w upalnym październiku 2011. Lato w jesień, jesień w lecie, dziwnie tu się wszystko plecie ...
No comments:
Post a Comment