Tuesday 25 October 2011

Kwietniowy pączuszek

Zamieszczam parę ujęć z pierwszego leżakowania w luksemburskim parku, w kwietniu. Nie do wiary, że było na tyle ciepło, żeby pięciomiesięcznego szkraba rozebrać i położyć na trawie ... ale jeszcze większe nie do wiary, że na tym etapie Helenka ważyła już 7550 g przy wzroście 64 cm, co wagowo plasowało ją na ok. 90 centylu. Oznacza to, że Helenka była cięższa od 90% dziewczynek w swoim wieku. Zresztą popatrzcie sami jakim słodziutkim pączusiem była wtedy Helenka:-) 
Ps. Mówiliśmy do niej Rysia (od Ryszarda Kalisza):-)))))


Sukieneczka i kapelusz po Amelce:-)








Zaletą takich grubaskowatych nóżek jest to, że zastrzyki nic nie bolą. 
Przy ostatnim szczepieniu Helenka nawet nie poczuła ukłucia :-) 

Friday 14 October 2011

Narty z Helenką

Nasza pierwsza długa podróż miała miejsce na początku marca, kiedy to wybraliśmy się do Bad Kleinkirchheim na narty. Mimo że jechaliśmy samochodem przez 8 godzin, Helenka postanowiła aktywnie uczestniczyć w podróży, ucinając sobie raptem 3 czy 4 półgodzinne drzemki. Domagała się postoju co 2 godziny i zabawy prawie non stop:-) Znany sobie repertuar rozrywkowy i kołysankowy wyczerpałam chyba 14 razy:-).

Pogoda w trakcie pobytu w Austrii nam nie dopisała: zamiast śniegu padał deszcz, słońce raczej nie wychodziło, a mgła przysłaniała nie tylko góry, ale świat w ogóle, zamiast skrzypiącego mrozu mieliśmy przenikliwy chłód ... No tak sobie z tą aurą. Właściwie to nawet nie zrobiliśmy żadnego zdjęcia z górami w tle, bo i tak nie było ich widać:-) Mieliśmy za to wyborne towarzystwo, a nasze niemowlę zaczęło wreszcie spać jak niemowlę. Ten górski klimat nie był chyba w sumie taki zły:-)

Pewnie niektórzy zastanawiają się jak można wybrać się na narty z trzymiesięcznym brzdącem... Czy da się w ogóle pośmigać, wiedząc, że co ok. 3 godziny jest cycusiowa pora, że tatuś słabo sobie radzi z "nartami" Helenki:-). Co zrobić z dzieckiem, żeby móc odprężyć i spocić się w SPA? Jak wyjść wieczorem na winko...? Przy grzecznym dziecku, dobrej organizacji i fajnym towarzystwie wszystko jest możliwe i nam akurat super się udało! Niebawem zamierzamy to powtórzyć:-)

Aha, ważna rzecz: w przeddzień wyjazdu na narty Helenka pierwszy raz zaczęła naprawdę się śmiać, głośno chichotać, czy nawet rechotać. Ja ze szczęścia aż się popłakałam. To było takie urocze. Cztery miesiące czekaliśmy na świadome uśmiechy (wcześniej tylko przez sen Helenka się uśmiechała),  już nawet zaczęłam jej śpiewać piosenkę "Mała smutna królewna" (której rozbawić nigdy nie mógł nikt), aż wreszcie udało się rozśmieszyć naszą smerfetkę. 

Helenka ma 4 miesiące

 

 Gdzieś kiedyś przeczytałam, że dziecko lepiej śpi, kiedy ma ulubioną maskotkę. Tego zajączka wciskam Helence odkąd pamiętam, ale miłości między nimi nie ma po dziś dzień:-)

Hahahahahaha, Helenka straciła kontrolę nad nartą:-)))) Mina Helenki: bezcenne! Sama jest zdumiona jak sprytnie kupka wykiwała pupke:-)

 Helenka w SPA ...


 Na tym etapie rozwoju Helenka potrafiła ssać swoją łypkę, wydając przy tym rozkoszne cmoknięcia:-)


  Relaksuję się mamusiu. 





 


Amen:-)





Thursday 6 October 2011

20 lutego 2011 - chrzest Helenki


Czy imię świadczy o człowieku, czy człowiek o imieniu? Hmm, zastanawiam się nad tym czasami, kiedy wyobrażam sobie na jaką osobę wyrośnie Helenka. Czy na sprawiedliwą, szlachetną i prostolinijną jak jej świętej pamięci prababcia Helena? Czy będzie skromną, wrażliwą na sztukę, pogodną damą? A może Helenka wyrośnie na energiczną, zdecydowaną i przedsiębiorczą kobietę? Takie właśnie przymioty Helen zakłada prawie każda internetowa księga imion. Ja bym chciała, żeby Helenka była wdzięczną baleriną, ale póki co to jest radosną baleronią, więc obserwujmy rozwój sytuacji celem udzielenia sobie odpowiedzi na postawione pytanie:-) Tak czy siak, Helena Juchniewicz brzmi bardzo zacnie!

Wybierając imię dla Helenki kierowaliśmy się głównie (choć nie tylko) sentymentem, w tym przypadku moim, bo jak wspomniałam, Helenka nosi imię mojej kochanej babci. Dodatkowo miało to być imię eleganckie i ponadczasowo piękne, takie, które przyda blasku naszej umiłowanej córeczce... Jakby nie było, Helena to imię pochodzenia greckiego, gdzie „hele” oznacza „blask”. Tak też miała na imię najpiękniejsza Greczynka, której porwanie wywołało wojnę. Bohun i Skrzetuski również toczyli boje o względy urodziwej kniaziówny Heleny. Słodka rozczochrana dziewuszka na obrazach Wyspiańskiego to także Helenka:-) Myślę, że nasza córeczka dobrze komponuje się w tych ramach. Choć nie jest jeszcze rozczochrana, to jednak zwala z nóg swoim magicznym uśmiechem i dziewczęcym urokiem:-)

W kwestii wyboru imienia nie poradziliśmy się wróżki, psychologa ani numerologa więc nie wiemy czy Helenka pokocha swoje imię i czy będzie dobrze z nim się czuła w przyszłości:-) Tatuś jednak zadał sobie trud i dokładnie zweryfikował czy imię naszego dziecka nie będzie kolidowało z układem gwiazd, aurą i generalnie czy nie zaburzy kosmicznego porządku. Prognozy są dobre i niech tak zostanie:-) 




Najpierw mieliśmy siebie, a następnie Ciebie - dedykacja na pamiątkowej grzechotce Helenki.








Razem z Helenką sakrament przyjmowała również Sandra:-)

W dniu chrztu Helenki mieliśmy mróz -15 stopni i prawdziwą śnieżną zimę.

Ceremonia chrztu odbyła się w Białostockiej Katedrze. 
 
Serce tak ciche jak wiatr z muszelki, daj mi o Panie, Boże Nasz Wielki, daj mi też święte rączki i nóżki, żeby trzymały się Twojej dróżki.