Wednesday 27 July 2011

Daj mi tę noc ...

Już nie pamiętam jakie to uczucie być wyspaną ... Na początku myślałam, że zapadnę w głęboki sen jak Helenka nauczy się więcej jeść za jednym "zamachem", później czekałam na moment, kiedy Helenka skończy 4 miesiące, potem sześć miesięcy i mleko modyfikowane ... Och jak czekałam na tę upragnioną, w całości przespaną noc ... Dziś Helenka ma 8 i pół miesiąca i nadal czekam:-) 
Ale czym jest niewyspana mama w porównaniu do niemowlęcia, które nie może i nie chce spać? Bo o tym właśnie chciałam napisać ... Moje dziecko albo nie rozumie, że sen jest przyjemny i dobry, albo boi się, że jak uśnie umknie jej wiele wspaniałych chwil zabawy z mamą ... Nie wiem, w każdym razie spanie nie wpisuje się w hobby Helenki. 
Przyznaję, że jeszcze w szpitalu Helenka potrafiła przespać cały dzień, ale potem oczywiście musiała odbić sobie w nocy:-) W domu, jak już zasypiała, budził ją najmniejszy szmer, nawet przewracanie kartki w książce stanowiło zbyt wysoki poziom hałasu:-) Uciekałam się do różnych sztuczek: maskotka przytulanka, baranek z mechanizmem imitującym bicie serca matki, mięciutki kocyk, kuchenny wyciąg - wszystko super, ale na chwilę:-)
Po jakimś czasie znalazłam sposób na naszego zajączka. Przebój z płyty pod roboczym tytułem "Suszara blues" w jakimś stopniu rozwiązał problem. Chodzi tu oczywiście o zarejestrowany szum suszarki do włosów:-) Serdecznie polecam wszystkim zdesperowanym, niewyspanym mamom:-)


Helenka w dzień

Helenka w nocy

Helenka w dzień

Helenka w nocy (poważna rozmowa z tatą na temat niespania:-)

Monday 25 July 2011

12 listopada 2010 - nareszcie w domu!

Po pięciu dniach w szpitalu, gdzie zapewniano nam całodobowy serwis "na dzwoneczek", służono pomocą o każdej porze dnia i nocy, gdzie posiłki przynoszono do łóżka i zachęcano do ciągłego wypoczynku ... nastał czas zmierzenia się z nową rzeczywistością w domu:-) 
Wszystko zapowiadało się cudownie, gdyby - och - nie ten babyblues, ale to temat na oddzielnego posta, który raczej nigdy nie powstanie:-) Na szczęście była z nami Ula, która dbała o to, żebym się nie przemęczała i nie denerwowała się byle czym, no i oczywiście zajmowała się Helenką, kiedy ta myślała, że dzień jest w nocy. Ula była z nami już w szpitalu. Tak, tak spała razem z nami w pokoju, a raczej zajmowała się Helenką, żebym ja mogła zacząć produkować pokarm - do czego potrzebny jest sen. 
Ach, trudne były początki. Helenka miała ogromną potrzebę ssania i choć wyglądała jak mały aniołeczek to ssała jak mały wampirek. Nadzieja, że wreszcie się naje dawała mi złudne poczucie, że nasz mały ssaczek da dłuższą chwilę wytchnienia moim krwawiącym, czerwonym i popękanym sutkom:-) Moim zdaniem karmienie piersią to największy poporodowy hardkor! Ulgę miały mi przynieść stosy kremów, maści, kompresów i liście kapusty, po dwóch tygodniach tak też się stało:-)
Po wyjeździe Uli, z wizytą przyjechali babcia Hania i dziadek Jan. Helenka jest ich pierwszą wnuczką (wnuk już jest) więc emocje były spore. 








karmienie w pozycji amerykańskiej, czyli spod pachy:-)



pięć kilo temu 


Wednesday 20 July 2011

8 listopada 2010 - Helenka jest już z nami!

Dokładnie tydzień po terminie Helenka zdecydowała się przyjść na świat. W sumie to bardzo się cieszę, że nasza córeczka urodziła się 8 listopada, bo bardzo lubię cyfrę 8, która jest uznawana za symbol doskonałości i nieskończoności. Oznacza również zdrowie, bogactwo i miłość:-
Pierwsze oznaki porodu pojawiły się w niedzielę 7 listopada i wtedy też ok godz. 23.00 trafiliśmy do szpitala CHL Maternite w Luksemburgu. Pech chciał, że w tym okresie miał miejsce pierwszy w historii księstwa strajk położników, więc byłam zdana na kompetencje nie wiadomo jakiego lekarza dyżurnego, ale wszystko potoczyło się szczęśliwie i 8 listopada o 3 nad ranem trzymaliśmy już w ramionach naszą ukochaną córeczkę. Helenka ważyła 3630 g i miała 51 cm długości:-) 
Narodziny Helenki to zdecydowanie najbardziej wzruszające wydarzenie mojego życia, i nie kryłam tego tuląc do siebie swoje maleństwo. Tatuś, który cały czas był obecny i nie omieszkał przęciąć pępowiny,  również ma piękne wspomnienia tych chwil. Tego dnia zaczyna się nasza nowa historia.


Pierwsze chwile z mamusią
i z tatusiem


Helenka na początku istniała jako bebe Juchniewicz, bo nie byliśmy pewni, że będzie Helenką.

Sunday 17 July 2011

Big mama i wielkie odliczanie

Helenka - choć jeszcze tak się nie nazywa - powinna urodzić się tego właśnie dnia: 31.10.2010 (albo 1.11.2010 - brrr). Ja mam już ponad metr w obwodzie i pół metra u udzie. Gabaryty Helenki są niemożliwe do określenia, bo maleństwo stoi w blokach startowych, gotowe do przyjścia na świat. Boję się, że mała jest naprawdę duża:-), zważywszy na mój przeogromniasty brzuch! Ciąża jest już oficjalnie donoszona więc dzidziuś powinien się pojawić lada moment, jednak u mamusi jest tak dobrze, że Helenka spokojnie czeka, i poczeka jeszcze tydzień.
bałam się, że z takiego brzuchola urodzi się wieeelki dzidziol:-)


na kontroli w szpitalu


za wcześnie na poród