Thursday 15 December 2011

Laseczka i kółeczko

Dziesięć, czyli 10 - laseczka i kółeczko. Podobno tak właśnie wyglądają Emile i Helenka kiedy są obok siebie.:-)

Ja i Rafał z coraz większym niepokojem śledzimy przyrost masy i postępujący zanik włosów u naszej dziewczynki. Uczymy się też panować nad emocjami, lub poprawnie reagować na komentarze obcych osób: "och, jaki uroczy chłopczyk", albo: "a synuś jak ma na imię?" albo: "to chłopczyk prawda?" Na początku było to całkiem normalne, bo w końcu bobasy bywają do siebie podobne ... Ale kiedy tego typu zapytania padały nawet wówczas gdy Helenka siedziała w tęczowym wózku, w kapelusiku z falbanką i w różowej bluzeczce, nieraz miałam wielką ochotę potwierdzić: "Tak, tak to jest chłopczyk, ale ubieramy go jak dziewczynkę, bo zamiast siusiaka ma sisię!!!" Zamiast reagowania szybko przywoływałam swój ZEN. Taka już jestem: nadmiernie opanowana mama (mąż pewnie chętnie zaprzeczy, ale to jest mój blog i ja mam rację!)

Nieco zaniepokojeni wagą naszej dziewuszki (ok. 8,5 kg) udaliśmy się do pediatry po poradę. Dowiedzieliśmy się, że skoro Helenka tak przybiera na wadze będąc głównie na mleku matki, to nie możemy nic robić źle. Dziś wiem, że ta pediatra wiedziała co mówi:-) , a my po prostu popadliśmy w małą paranoję... A wszystko przez te zdjęcia obrazujące sylwetkę Helenki obok Emila. Starszy od Helenki o 6 tygodni, a o połowę szczuplejszy i jeszcze z lokami:-)

Fotki zostały zrobione upalną majową porą w Luksemburgu. Piękne dziewczęce różowe wdzianko założyłam Helence tylko do zdjęć i szybko musiałam je zdjąć gdyż gumeczki były za ciasne. I w ten sposób część pięknej kolekcji prosto z Ameryki trafiła do szuflady ... Ale może jeszcze kiedyś się przyda:-)











Tuesday 29 November 2011

Zajączek wielkanocny

Święta Wielkanocne w tym roku wypadły wyjątkowo późno (pod koniec kwietnia), ale bardzo fajnie się złożyło bo mieliśmy wspaniałą pogodę podczas całego pobytu w Polsce. Wiosna wypisz wymaluj: słoneczne niebo, kolorowe kwiatuszki w parku, zazielenione drzewa a na nich pierwsze pończochy (czyli wielkie pąki)..., Helenka cała gotowa na pierwszą wiosnę i na swój debiut z nowalijkami . Oczywiście mleko mamy ciągle jest największym rarytasem, ale marchewki, jabłka i kaszki Bobovita również od teraz wpisują się na długo do menu naszego małego zajączka.

Przy wadze 8200 g (!) Helenka już samodzielnie siedzi i chętnie pełza do tyłu. Czasami zapełza tak głęboko pod kanapę, że widać tylko dwie rączki i bużkę, na której maluje się błagalne spojrzenie, żeby zdjąć z niej tę kanapę:-) Ulubiony przebój Helenki to "Krakowiaczek (jeden, co miał koników siedem)", gdzie ona jest Krakowiaczkiem i Krakowianką, a mama podskakującym w rytm piosenki konikiem. Może to dzięki tej zabawie tak szybko wracam do formy i wagi sprzed ciąży ... :-)



:-)  Hehelenka w Łazienkach:-)






 Wampir i księżyc

 Marchewkowe mniam


Babinka  Balbinka

 Pierwsze przymiarki do baletu ...

 
     Ludek Michelin                                   Ludek Michelin - pierwowzór


Fotel Bumbo - skrojony na miarę:-)

Tuesday 25 October 2011

Kwietniowy pączuszek

Zamieszczam parę ujęć z pierwszego leżakowania w luksemburskim parku, w kwietniu. Nie do wiary, że było na tyle ciepło, żeby pięciomiesięcznego szkraba rozebrać i położyć na trawie ... ale jeszcze większe nie do wiary, że na tym etapie Helenka ważyła już 7550 g przy wzroście 64 cm, co wagowo plasowało ją na ok. 90 centylu. Oznacza to, że Helenka była cięższa od 90% dziewczynek w swoim wieku. Zresztą popatrzcie sami jakim słodziutkim pączusiem była wtedy Helenka:-) 
Ps. Mówiliśmy do niej Rysia (od Ryszarda Kalisza):-)))))


Sukieneczka i kapelusz po Amelce:-)








Zaletą takich grubaskowatych nóżek jest to, że zastrzyki nic nie bolą. 
Przy ostatnim szczepieniu Helenka nawet nie poczuła ukłucia :-) 

Friday 14 October 2011

Narty z Helenką

Nasza pierwsza długa podróż miała miejsce na początku marca, kiedy to wybraliśmy się do Bad Kleinkirchheim na narty. Mimo że jechaliśmy samochodem przez 8 godzin, Helenka postanowiła aktywnie uczestniczyć w podróży, ucinając sobie raptem 3 czy 4 półgodzinne drzemki. Domagała się postoju co 2 godziny i zabawy prawie non stop:-) Znany sobie repertuar rozrywkowy i kołysankowy wyczerpałam chyba 14 razy:-).

Pogoda w trakcie pobytu w Austrii nam nie dopisała: zamiast śniegu padał deszcz, słońce raczej nie wychodziło, a mgła przysłaniała nie tylko góry, ale świat w ogóle, zamiast skrzypiącego mrozu mieliśmy przenikliwy chłód ... No tak sobie z tą aurą. Właściwie to nawet nie zrobiliśmy żadnego zdjęcia z górami w tle, bo i tak nie było ich widać:-) Mieliśmy za to wyborne towarzystwo, a nasze niemowlę zaczęło wreszcie spać jak niemowlę. Ten górski klimat nie był chyba w sumie taki zły:-)

Pewnie niektórzy zastanawiają się jak można wybrać się na narty z trzymiesięcznym brzdącem... Czy da się w ogóle pośmigać, wiedząc, że co ok. 3 godziny jest cycusiowa pora, że tatuś słabo sobie radzi z "nartami" Helenki:-). Co zrobić z dzieckiem, żeby móc odprężyć i spocić się w SPA? Jak wyjść wieczorem na winko...? Przy grzecznym dziecku, dobrej organizacji i fajnym towarzystwie wszystko jest możliwe i nam akurat super się udało! Niebawem zamierzamy to powtórzyć:-)

Aha, ważna rzecz: w przeddzień wyjazdu na narty Helenka pierwszy raz zaczęła naprawdę się śmiać, głośno chichotać, czy nawet rechotać. Ja ze szczęścia aż się popłakałam. To było takie urocze. Cztery miesiące czekaliśmy na świadome uśmiechy (wcześniej tylko przez sen Helenka się uśmiechała),  już nawet zaczęłam jej śpiewać piosenkę "Mała smutna królewna" (której rozbawić nigdy nie mógł nikt), aż wreszcie udało się rozśmieszyć naszą smerfetkę. 

Helenka ma 4 miesiące

 

 Gdzieś kiedyś przeczytałam, że dziecko lepiej śpi, kiedy ma ulubioną maskotkę. Tego zajączka wciskam Helence odkąd pamiętam, ale miłości między nimi nie ma po dziś dzień:-)

Hahahahahaha, Helenka straciła kontrolę nad nartą:-)))) Mina Helenki: bezcenne! Sama jest zdumiona jak sprytnie kupka wykiwała pupke:-)

 Helenka w SPA ...


 Na tym etapie rozwoju Helenka potrafiła ssać swoją łypkę, wydając przy tym rozkoszne cmoknięcia:-)


  Relaksuję się mamusiu. 





 


Amen:-)