Tuesday 31 January 2012

O Otylce i Saszy Chrzcicielu

Lipiec był dla nas miesiącem przełomowym, gdyż nastała nam pora rozłąki. Od początku miesiąca Helenka rozpoczęła uczęszczanie do żłobka i chociaż martwiłam się jak ona to zniesie, wyszło na to, że odnalazła się w tej sytuacji o wiele lepiej niż ja. Na początku Helenka uczęszczała na pół etatu, ale przedtem odbyła również tygodniowy okres adaptacyjny, który zniosła nad wyraz dobrze, zważywszy na to, że już pierwszego dnia dostała "z plaska" od Saszy - nowego kolegi... Może to był chrzest, albo taka żłobkowa fala ...?

Skoro o fali mowa ... Prócz chodzenia do żłobka, nasza mała Otylka zaliczała też drugi poziom pływania na cotygodniowych lekcjach z trenerem. Bardzo dobrze sobie radziła. Byłam z niej taka dumna! Mogę spokojnie potwierdzić, że Helenka w wodzie czuje się jak rybka i tak też się zachowuje. Pływa klasycznie, na grzbiecie i daje nurki. Smak wody chyba też jej odpowiada bo czasami trzeba jej zwracać uwagę, że jak wypije cały basen to dzieci nie będą miały w czym pływać:-) Ale pobasenowe mleczko prosto od ... mamy... to dopiero rarytas! Chyba nie tylko Helenka tak uważała bo wszystkie maluchy po wyjściu z basenu uderzały w wielki lament, domagając się jedzenia i drzemki :-) Na taki koncert należało przygotować się psychicznie:-)


Chciałam sprawdzić jak szybko i czy w ogóle
Helenka ulegnie magii telewizji ...

Teletubisie ją hipnotyzowały, na szczęście na krótko!

Kiedy Helenka nauczyła się samodzielnie wstawać na nogi,
przez dwie godziny tak stała w łóżeczku na baczność,
zamiast położyć się spać:-)

Pierwsze nocnikowanie!
Muszę przyznać, że po rozpoznaniu rytmu żywieniowo-trawiennego
nocnikowanie Helenki było łatwe, szybkie i zawsze skuteczne (no, przez kilka tygodni...)


Helenka wyszykowana na imprezkę z okazji chrztu swojej kumpelki Sophii Colette.
Trencz z sezonowej linii kolekcyjnej Zara (lato 2011), beret by H&M.

Przed jedzeniem

i w trakcie:-)

a tu mały krasnoludek wpatrzony zapewne w Teletubisie:-)

Nasz mały smyk po powrocie ze żłobka!

Fiku miku na dywaniku

Ratuj mnie, gdy mam głupie pomysły!



Pierwsze tutu Helenki!


Pociąg (czyli Emile pociąg Helenkę, a Yann pociąg Emila:-)


Otylka w akcji!



Po zajęciach, w takich rzędach siedziały mamy z dziećmi przyssanymi do piersi:-)

Mamo skaczę!

Thursday 5 January 2012

Bulinka w bikini

Ten fotoreportaż jest jednym z moich ulubionych. Helenka w bikini. Istny szał! Kizi mizi słodziutka!

Nie jest łatwo wybrać słoneczną destynację wakacyjną kiedy podróżuje się z małym dzieckiem. Nie może to być daleko, nie może być zbyt upalnie, ale pogoda musi być gwarantowana. Lepiej, żeby nie było to miejsce atrakcyjne pod względem turystycznym, bo żal nie zwiedzać, a z bobasem w wózku nie da się wszędzie dotrzeć. Dlatego, w drodze selekcji negatywnej, wybraliśmy się na Gran Canarię, bo tam podobno zawsze temperatury umiarkowane, a słoneczko zgodnie dzieli się niebem z białymi, puszystymi obłoczkami.

Nigdy tego nie weryfikowałam, ale jestem przekonana, że mam taki gen, który sprowadza na nas wszelkie anomalia, i tenże gen dał o sobie znać także na wyspie. Oczekiwana umiarkowana temperatura i orzeźwiająca bryza ustąpiły miejsca masom gorącego powietrza, które cały czas nadcierały znad Sahary. Lampa non-stop, temperatura jak w rozgrzanym piekarniku bez termoobiegu i my z siedmiomiesięcznym bobaskiem w słonecznych okularach... Destynacja prawie idealnie trafiona:-)

Na szczęście morze było bardzo orzeźwiające i woda w basenach również. Rafała relacja po pierwszym ultraszybkim zanurzeniu Helenki: "chyba jej się podobało, tylko na początku jakaś sztywna była":-)

Naturalnie Rafał i ja też chcieliśmy skorzystać z atmosfery wakacyjnej, więc kiedy Helenka odbywała sjesty w pokoju, my zażywaliśmy witaminy D, tańczyliśmy salsę w basenie i oddawaliśmy się słodkiemu nicnierobieniu, a nasze wewnętrzne lenistwa szalały z radości.

To były pierwsze prawdziwe wakacje Helenki, skąpana w słońcu, nurkująca w basenach, brodząca w morzu i wytarzana w plażowym piasku. To wszysko było zupełnie nowe dla naszej słodkiej bulinki, ale zachwycało ją każdego dnia.