Wednesday 4 January 2012

Da da da czy bla bla bla?

Początek czerwca był bogaty w nabywanie nowych umiejętności. Helenka nie tylko nauczyła się skutecznie pluć jedzeniem na półtorej metra, umiała też doskonale je rozbryzgać na około siebie, zwłaszcza jeśli na obiadek były warzywa zamiast ulubionych owoców.

Płacz w rytmie RRRRRRRRRR to też coś kompletnie nowego, i chociaż był to rozpaczliwy płacz to bardzo nas bawił (nawet teraz się śmieję na jego wspomnienie).

Helence wrosły dwa pierwsze ząbki i nie zwlekała długo, żeby sprawdzić co można za ich pomocą zrobić, ale piersi mamy to nie gryzaki! Na moje donośne "auuuuu!", a Helenka wchodziła na swoją nutę: "rrrrrrrrrrrrrr":-)

Nasza mała smerfetka potrafi też już zająć pozycję do raczkowania, i nawet stać na własnych nóżkach, co można określić zajmowaniem pozycji do chodzenia!

Jednak najważniejsze i najfajniejsze były pierwsze wypowiadane sylaby. Helenka najpierw zaczęła uparcie powtarzać "dadadada", a Rafał przekonany, że jego córeczka mówi "tatatata", śmiał się szczerze i przedrzeźniał mnie, że nasza niunia nie mówi "mama". Czasami mnie to wkurzało, więc kiedy taty nie było na horyzoncie, ja - pełna obaw, że Helenka niedługo rzeczywiście powie "tata", uparcie i bardzo powoli powtarzałam jej: "ma-ma, ma-ma, ma-ma" i w międzyczasie pokazując jej zdjęcie taty mówiłam "Ra-fał". Nawet znane już Helence piosenki postanowiłam śpiewać do tekstu "mamamama mamamama", zachowując melodię właściwą, rzecz jasna..., na co moja bystra córeńka po paru dniach wypaliła do mnie: "baba baba"... 
Albo słaba ze mnie mentorka, albo zbyt pochopnie uwierzyłam w brednie, że niby dzieci karmione piersią najpierw mówią "mama" bo dźwięk tego słowa jest bardzo zbliżony do naturalnych odgłosów dziecka podczas ssania... 
Jakby tego było mało zaraz po dadach i babach Helenka istotnie zaczęła powtarzać: "tata tata". Uparłam się i słyszałam "bla bla bla bla". Byłam zazdrosna, a Rafał wniebowzięty!!! Wtedy koleżanka Karolina B. powiedziała mi: "nie martw się, jak Helenka zacznie wołać tata to różnych obcych facetów Rafał nie będzie już taki zadowolony:-)". Coś w tym jest. W sumie po dziś dzień kiedy odbieram Helenkę ze żłobka ta wita mnie pięknym uśmiechem i mówi: "tata":-)

Naturalnie "mama" też już mieści się w wąskim słowniku naszego promyczka, ale tego słowa zaczęła używać dopiero miesiąc później.
 Marchewkowy prysznic

 Kaszka jest ok:-)

 Jedzeniem czasami gardzi, ale raczej tego nie widać:-)

 Głęboki sen na leżaku u babci Cecylki.


 Mała babuleńka

 Mamo, wypuść mnie z tej klatki..., bo powiem "tata"!

 No właśnie, jeszcze szpagat Helenka umie zrobić!!! W końcu ma być baleriną:-)


 Pierwsze ząbki wyszły na początku czerwca. 

 Gotowa do raczkowania:-) Jaka skupiona:-) Nie obeszło się bez paru lądowań na nosku:-)

 Stoję, stoję, stoję!

Moja kochana!

No comments:

Post a Comment